poniedziałek, 28 grudnia 2015

Koniec roku - co było w 2015 i co będzie w 2016

I oto nadchodzi rok 2016, zostawiając 2015 w tyle.
Kiedyś miałem teorię, że lata nieparzyste są lepsze od parzystych. Oczywiście to taka sama prawda jak to, że czerwone ferrari jest szybsze od czarnego.

Był zatem ten rok mniej lub bardziej *********, ale jak było literacko?

Co tam było w 2015...

- Oto Okup krwi wydany przez Genius Creations z końcem 2014, przeturlał się przez 2015, nagrody żadnej poważniejszej nie zgarnął, ale pokazał, że historia jest ciekawa. 
Recenzje można sobie poczytać klikając tutaj.
Trochę się ich nazbierało.

- Oto Keller, wydany przez Czwartą Stronę, który wydaje się cierpieć na chorobę dwubiegunową, albo się go lubi, albo kopie po nerkach. Tak czy siak, zdarzyli się konwertyci, którzy nie czytali fantastyki, a skończyli zadowoleni, tudzież inni, kończący czytanie "z bananem na twarzy", a także tacy, którym Keller "co to to nie!". Trochę się dzieje, a przecież dopiero dwa miesiące od premiery. 
Recenzje Kellera również do poczytania w tym miejscu.

- Oto Order, (znowu Genius Creations) który zaliczył trochę opóźnienia, ale co ma wisieć nie utonie... Hm... chciałem napisać, że co się odwlecze to nie uciecze ;-) Więc już niebawem, już za chwilę będzie w księgarniach. A Order też recenzji kilka zebrał, w tym przedpremierowo - i można je przeczytać tutaj.

- Skrobnąłem krótkie opowiadanie zatytułowany Czarny Roman umieszczone w świecie Herberta. (do przeczytania tutaj)
- Wypuściłem z komputera satyryczne opowiadanie Mohernet (do przeczytania tutaj)

- Trochę publikowałem w Drabblach na Niedzielę. Zalałem Szortal swoimi krótkimi opowiadaniami i drabblami. Redakcja Szortalu jakoś szczególnie ich nie odrzuca więc może moje króciaki nie są zupełnie do kitu ;-) Część z nich zebrałem w zbiór opowiadań pod tytułem Migawki, który można sobie pobrać i poczytać na tym blogu. Inna ich część trafi pewnie do zbioru Migawki II. (Zrobiłbym linki, ale sam się pogubiłem co gdzie jest, muszę to skatalogować w końcu ;-) )

Na co można liczyć w 2016:

Wspólnie z Genius Creations wydamy zapewne Besennych, czyli kolejną część przygód Herberta Kruka. Pewnie uda mi się niebawem dokończyć część czwartą, która powinna całą "sagę" zwieńczyć. Okropnie lubię Herberta i jego poczucie humoru, jeśli będę miał pomysły, a ludzie uznają, że ciągle da się czytać, to - być może - będę dalej pisał. 


***



Opowiadania - wysłałem dwa moje dłuższe opowiadania do Nowej Fantastyki i oba zostały przyjęte do druku w 2016 roku przez red. Michała Cetnarowskiego.
Są to:

- "Hispaniola", która dzieje się w uniwersum Kellera - swego rodzaju piracka gawęda, z munchausenowskim klimatem, nie mająca za dużo wspólnego ze znanymi z powieści bohaterami, za to rozszerzająca trochę uniwersum.

- Selfie 2048 - opowieść w tonacji cyberpunkowej, ponoć lepsza od Hispanioli, co oznacza, że rozwijam się jak entropia, czyli zgodnie ze zwrotem strzałki czasu ;-)

(Uwaga: Tytuły, data wydania, i wszystko co możliwe może jeszcze ulec zmianie ;-) )

Jest to powód do podniecania się niezdrowego (znaczy się: dla mnie). Mam nadzieję, że nie wypadnę nigdzie z planu i pojawię gdzieś w 2016. Dotychczas było tak, że jak Jamiołkowski miał recenzję w Nowej Fantastyce, to na okładce była Katnis Everdeen. Co będzie teraz, gdy Kosogłosy się skończyły? Nie mam pojęcia... ;-)

***
Ponadto:
- Pisze się teraz P.E.E.T, ale prace zostały odrobinę zawieszone. Mam problem z jednym z bohaterów - ciągle gada. Akcja niby idzie do przodu, ale... no nie wiem sam co z tego wyjdzie ;-)

- Szortów i drabbli nie odpuszczę na pewno.

- Uda może mi się wygładzić "Szawatara" i skończyć opowiadanie "Brud".

- Na sam koniec: wysłałem do redakcji Szortalu drabble (a jakże) pod metalurgicznym tytułem "Wykres żelazo-serce". Pewnie ukaże się już w 2016 właśnie :)




piątek, 25 grudnia 2015

Moje opowiadanie nieświąteczne - Mohernet

Z okazji świąt na stronie Genius Creations możecie znaleźć jedno z moich opowiadań zatytułowane Mohernet - zupełnie nieświąteczne, za to podobno zabawne Emotikon wink
Serdecznie zapraszam do przeczytania (albo do pobrania w PDF)



Pomysł na tę sieć zrodził się jakiś czas temu, potem przyszedł pomysł na opowiadanie, które następnie odleżało swoje...

czwartek, 17 grudnia 2015

...co to mam do tych drabbli?

(Czy "post scriptum" umieszczone na początku to "pre scriptum"? ;-) )

Słów kilka...

Napisanie tego tekstu chodziło za mną od dawna, ale nie chciało mi się wykresów robić. W końcu się przemogłem ;-)
Do wszystkich biorących udział w konkursie drabblowym Smokopolitana i portalu Literka.info powiem tyle: jeśli się tu zaplątaliście, przeczytacie poniższe szaleństwa, to mimo że jestem w tym konkursie jurorem, niekoniecznie będę punktował drabble o najbardziej zwariowanej muzyce. A i drabble "dialogowe" nie są z góry skazane na porażkę ;-) 

O co chodzi z tymi drabblami?

Sam odkryłem je niedawno. 

Lata temu, w Fantastyce (nie pamiętam, czy już w "Nowej") publikowane były krótkie historie, "short stories". Niektóre słabe, niektóre urzekające, zawsze jednak przykuwały wzrok i uwagę.
Na wiele lat zapomniałem o krótkiej formie, aż do chwili, gdy wydano mi "Okup krwi" i odkryłem Szortal - dom i przytułek dla opowiadań. 
I drabbli.

Zanim jednak się z nimi zaznajomiłem najpierw machnąłem kilka zwykłych "króciaków". Pomysłów nigdy mi nie brakowało.


Ale w końcu zacząłem gmerać w temacie - czym są te stusłówka? Co jest w nich takiego, że przyciągają i kuszą?

Oprócz głównego wymogu czyli dokładnie stu słów?

Jedno zrozumiałem od razu.

Wydaje się, że najlepsze są te opowiadania (zwłaszcza krótkie), które mają puentę. A przynajmniej początek i koniec. Mam wrażenie, że utarło się, że szort musi być śmieszny, albo mieć na końcu jakiś zwrot, po którym, czytelnik stwierdzi, że został przez autora zaskoczony.
Ale stwierdziłem, że to wcale nie musi być regułą. 
Moje krótkie opowiadanie zatytułowane "Piwnica" jest fragmentem, wycinkiem z pewnej postapokaliptycznej historii, o początku, którego możemy się niejako domyślać i zakończeniu, które możemy sobie dopowiedzieć na różne sposoby.

Podobnie drabble - nie muszą być zakończone jakimś super-twistem, super-gwoździem, wbijającym czytelnika w ziemię. 

Podkreślam - nie muszą.

Co lubię?
Drabble to bardzo krótka forma i - ze względu na ryzy, w których się trzeba utrzymać - dość trudna. Mam wrażenie, że mocno zbliżona do poezji.
W stu słowach da się namalować bardzo ciekawe i wyraziste scenki. Fragmenty rzeczywistości. (Myślę, że chciałbym bardzo przeczytać drabble napisane przez Radosława Raka, mogłyby być prawdziwym kondensatem klimatu).

Czego nie lubię?
Nie lubię drabbli, które składają się w większości (całości) z dialogu. Nie twierdzę, że są gorsze, ale na pewno na końcu możemy się spodziewać mniej lub bardziej udanego zwrotu akcji, który ma nas zaskoczyć. Trochę przypominają skecz kabaretowy, ale jeśli naprawdę nie masz, drabblisto, porządnej puenty, to lepiej nie zaczynaj. 
Takie dialogowe drabble zwykle pozbawione są esencji, czasem przemycają informacje "między słowami", ale rzadko są nasycone klimatem.
To trochę taki burger z tekturowym kotletem.

O co ci chodzi, człowieku, z tą "muzyką drabbli"?
Kiedy odkryłem "stusłówka", okazało się, że spora część kończy się puentą właśnie. I nagle trafiłem na "Szczury" Romualda Pawlaka.
Dotarło do mnie, że wcale nie muszą kończy się wielkim tupnięciem, żeby zostawić coś w głowie.
"Szczury, szczury" - łaziło mi po głowie. Aż nagle wyobraziłem sobie taki obrazek:

Bo po obu stronach jest coś co okala spokojny tekst główny.

Teraz będę pewnie trochę bredził.
I może nie powinienem tego robić na własnych "tworach" ale... wiem co mi grało w głowie, jak pisałem ;-)

Podobną (ale nie taką samą) technikę zastosowałem w "Różnicach pokoleniowych"W roli ram występuje babcia Eryczka, w środku gwałtowny opis świata jej wnuka.


Melodia w tym drabblu płynie zupełnie inaczej. (Ktoś mądry pewnie nazwałby to "akcentem" lub innym podobnym słowem, ale ja wierzę, że w drabblach jest muzyka, swoista melodia i rytm. Nie psujcie mi tego ;-) )
"Przyjęcie" natomiast wyglądałoby według mnie tak:


Przyjęcie jest bardzo spokojne, zrównoważone, puenta nie jest silnie zaznaczona.
Przykład innej muzyki - tekst z silną puentą - oto "Czaromalowanie" (które bardzo lubię) i "Tempokleptoman" (którego lubię jeszcze bardziej).

W powyższych drabblach, ostatnie zdania puentują jakby cały tekst, dają im odpór, odskakują, wybrzmiewają :)
Szkoda, że nie mam wykształcenia muzycznego, wiedziałbym jak to wszystko ponazywać ;-)
Czasem mam wrażenie, że Tempokleptoman gra jednak trochę inaczej niż Czaromalowanie. Wyobrażam sobie to tak:

Ale ocena jest bardzo osobista i inna dla każdej pary drabble-czytelnik ;-)
Podobnie obdarzone puentą są "Czarna Magnolia", "Pojedynek", czy "Spacer". 
To chyba najbardziej popularna forma drabbla.

Ale... skoro jest puenta, czy nie może być podwójna? Potrójna? Ile zwrotów da się zmieścić w stu słowach?
Poniżej muzyka w "Halloween":

Zaczynają się od uderzenia, potem jest niby spokojniej, ale napięcie nie opada zbyt nisko, bo czeka na drugi cios.

Więc szukam. Szukam tych bardziej skomplikowanych, dziwnych i zaskakujących. Ale przecież ich muzyka nie musi być skomplikowana, nie musi być za dużo górek i dołków na moich wykresach, żeby walnąć w łeb ciekawą puentą, albo uwieść ciekawym pomysłem.

Oto Istvan Vizvary i jego "Wirus filozoficzny", gdzie puenta przychodzi z minimalnym opóźnieniem.

Narysowałbym to tak:



A mi po głowie chodzi ciągle taki pomysł... jak napisać drabbla z puentą na początku, a jednak nietrywialnym zakończniem? 
Może się kiedyś uda.

Na zakończenie - wymyśliłem sobie kiedyś termin "diabble". 
Są to smutne albo przerażające drabble, zawierające dokładnie 666 znaków (ze spacjami, oczywiście, ale bez sztucznego upychania).
Wyższa szkoła jazdy. Ciągle próbuję. 



P.S. Na wykresach oś rzędnych oznaczyłem jako Moc". Nie wiem do końca jak to oznaczyć. Moc, Brzmienie, Siła... a już jakie jednostki przyjąć...? ;-)

piątek, 11 grudnia 2015

Trochę "na krótko"

Dziś w Szortalu można przeczytać mojego króciaka "Mister Uniwersum", który miał być w zamiarze śmieszny.
Nie, moment. Zabawny. No, trochę zabawny :)

Tak czy siak, możecie ocenić to sami, klikając poniższy link:

http://szortal.com/node/8969

sobota, 5 grudnia 2015

Czarny Roman - opowiadanie

Pamiętacie Czarnego Romana z Okupu krwi? Często pytano mnie czy to postać prawdziwa. A ja... lubię w moich historiach mieszać rzeczywistość z fikcją. 
Tak więc: Czarny Roman istnieje naprawdę, a poniżej możecie przeczytać zmyślony fragment jego historii ;-)

Poznajecie faceta, którego spotyka na swojej drodze?


Opowiadanie można przeczytać online, albo pobrać w formacie PDF.
W swoim czasie na pewno włączę je do "Migawek".

niedziela, 15 listopada 2015

Herberta Kruka ciąg dalszy

   Zatem jakby to powiedzieć... "Order" złapał opóźnienie. Łapie opóźnienie już od jakiegoś czasu, ale to sprawy wydawnicze, o których lepiej nie wiedzieć ;-) Na pewno na stronie Empiku jest data premiery wytyczona na grudzień. Szkoda, bo liczyłem, że wyjdzie przed urodzinami, albo przed imieninami. Za to wyjdzie przed gwiazdką, więc jak Jaś Fasola pocztówkę sobie wkładał pod drzwi, tak ja włożę sobie Order pod choinkę. Oby!



  Tymczasem, ponieważ nie mam za specjalnie o czym pisać (Keller wydany, Order oczekiwany, inne teksty rozesłane, czekają na odpowiedź) - postanowiłem reaktywować opowieść o tym jak to powstawały w moje głowie sceny z  "Orderu", w którym jedną z ról trzecioplanowych zagrał szczur. Właściwie to przecież nie sceny z książki. Takie alternatywne "co by było gdyby"...

   Wiem... było to w podobnym wydaniu na fejsie, ale tym razem zebrałem do wora wszystko :)

   Tak więc...

  To jest Pan Gruby. Pan Gruby jest szczurem o niezwykłym talencie aktorskim. Wystąpił gościnnie w Orderze – czyli II-giej części „Okupu krwi”. Oczywiście scen nie było za dużo, Pan Gruby występował w charakteryzacji bo umaszczenie nie zgadzało się z wizją autora, a jego białe rękawiczki trzeba było przyciemnić. Jednak spisał się doskonale! Scena z Herbertem Krukiem, u boku którego zagrał Pan Gruby wypaliła.

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że redaktor nie wytnie szczurzej sceny, bo Panu Grubemu będzie przykro. 
Redaktor nie wyciął szczurzej sceny.



   Na kolejnym zdjęciu (poniżej) widzimy jak Pan Gruby przygotowuje się do sceny w Orderze, w której przemyka pod ścianą. Jak widać jest ucharakteryzowany, ma ciemne umaszczenie. Na zdjęciu widać, jak poprawia sobie futro po skończonym chwilę wcześniej treningu wokalnym ze znanym piosenkarzem, który chce pozostać anonimowy. W całej roli Pan Gruby wydaje tylko kilka pisków - kiedy jest chwytany - ale jest okropnym perfekcjonistą i ćwiczenia były dla niego bardzo ważne. Herbert Kruk twierdzi że jeszcze nigdy nie grał z nikim, kto był tak przejęty swoją rolą. Ale wypadli świetnie w duecie. Autor-reżyser twierdzi, że scena wyszła naprawdę znakomicie.


(Tak naprawdę na zdjęciu widzimy Helmuta, brata Pana Grubego z jednego miotu.)




    Na trzecim zdjęciu Pan Gruby odpoczywa po ostatniej, wyczerpującej scenie (było sporo powtórek przy ujęciach) w towarzystwie swojego dublera - Helmuta i masażysty - Iktorna.
   Helmut zastępował Pana Grubego w jednej ze scen z porucznikiem Grzybowskim. Scena wymagała sporo odwagi - tej Panu Grubemu odmówić nie możemy - ale wymagała też nadzwyczajnej zwinności i była niezwykle niebezpieczna. Pan Gruby, mając zakontraktowany udział już w innych opowieściach, nie mógł narażać zdrowia (ubezpieczyciel zabronił wzięcia udziału w tej scenie) - stąd dubler Helmut.
  Iktorn to masażysta z wieloletnim doświadczeniem, jest wielbicielem talentu Pana Grubego i sam zaproponował swoje usługi zupełnie za darmo.



(Iktorn też jest z tego samego miotu)

   O ile wiem, "Order" trafił już w ręce kilku recenzentów, przedpremierowo. Być może - czytając scenę, w której występują szczury, recenzenci będą sobie mogli wyobrazić właśnie Pana Grubego w charakteryzacji. 

   No dobra, odreagowałem napisanie drabbla o tytule "Tempoklepnoman" i mogę wrócić do słodkiego nicnierobienia ;-)


piątek, 6 listopada 2015

Recenzje o Kellerze... przybywają

Powoli zaczynają pojawiać się pierwsze opinie o Kellerze. 
Zbieram je - podobnie jak przy Okupie - do jednego worka, który można znaleźć wchodząc poprzez stronę książki.
Albo klikając TUTAJ

piątek, 30 października 2015

Halloween z Drabblami na Niedzielę

Oto wpis halloweenowy.
Właściwie powinienem wkleić tu wszystkie wpisy z gatunku "groza", które  Drabble Na Niedzielę ostatnio publikowały, ale ten jakoś jest szczególnie okropny.
Zatem czytajcie i bójcie się!


Gdyby ktoś potrzebował więcej krótkiej formy to zapraszam tutaj Drabble Na Niedzielę

poniedziałek, 28 września 2015

Poprawione "Migawki"

Dzisiaj wypuściłem poprawioną wersję "Migawek" i uzupelniłem je o 5 nowych drabbli.
Początkowo miałem co prawda zrobić po prostu drugą część ale siłą wyższa zadziałała i są stare-uaktualnione Migawki. :-)

Może następnym razem ;-)

wtorek, 25 sierpnia 2015

Migawki - ebook

Postanowiłem zebrać wszystkie moje opowiadania (bo ich się już trochę nazbierało) i wypuścić w postaci ebooka. 

Są to głównie szorty i drabble, ale kto wie co się jeszcze tam trafi ;-)

Genius Creations może obejmie Migawki patronatem, spróbuję podpytać też Szortal, może też zechcą z racji współpracy :)

Póki co, jeśli nie lubicie czytać online polecam Migawki do pobrania pod poniższym linkiem:

http://marcinjamiolkowski.blogspot.com/p/migawki-ebook.html


wtorek, 18 sierpnia 2015

Desant - drabble

Naszło mnie. Zdecydowanie mnie nachodzą stusłówka zbyt często i muszę je ograniczyć. 
Ale już sza...  
PS. Rysunek zrobiłem sam, jak pewnie poznajecie to jeden z bohaterów Space Invaders


Desant (drabble)

Zaskoczenie Obcych było zupełne.
Ludzki desant zrzucony rankiem nie pozostawił żadnych złudzeń – planeta została zaatakowana. Obcy ogłosili mobilizację. Pięć klanów, toczących od lat wyniszczającą wzajemnie wojnę, bez wahania zjednoczyło swoje armie, aby przeciwstawić się agresorowi.
Ale żadna istota w kosmosie nie mogła mierzyć się z najbrutalniejszymi ludzkimi komandosami złożonymi z najsurowszych, najbardziej doświadczonych lekarzy orzeczników ZUS.
Którędy przeszedł ich oddział, tam zostawały tylko puste skorupy Obcych.
Później mawiano, że jeden z pułkowników ulitował się nad przypadkiem ocalałym, pozbawionym kończyn Obcym. Podobno kazał mu odejść, a Obcy odszedł.
Ale kto by wierzył tym żołnierskim historiom...


***


Wieczorem na planecie wylądowała piechota Skarbówki.


  ▓     ▓
   ▓   ▓
  ▓▓▓▓▓▓▓
 ▓▓░▓▓▓░▓▓
▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓
▓ ▓▓▓▓▓▓▓ ▓
▓ ▓░░░░░▓ ▓
   ▓▓░▓▓





piątek, 7 sierpnia 2015

Keller - zapowiedź wydawnicza - czyli o co...?

W zapowiedziach wydawnictwa Czwarta Strona pojawił się "Keller". Czyli moja kolejna książka, ale tym razem science-fiction. 

Zapowiedź do przeczytania tutaj (klik)

Czy dobra - ocenicie Wy, czytelnicy!  Jak wszystko pójdzie dobrze, powinna się ukazać jeszcze w październiku 2015. 

Ale nie o tym chciałem tu powiedzieć.
Słyszałem opinię, że wielu autorów ma hm... szmergla na punkcie okładki. Ja może na tym punkcie nie wariuję (choć naturalnie chcę żeby była jak najlepsza) ale tym razem...

Okładka mi się podoba, ale też nie o to chodzi.

Kiedy człowiek czyta SF od dziecka i ma w końcu okazję rzeczone SF napisać i ktoś jest mu skłonny wydać, najważniejszy jest fakt, że na okładce jest...


 !!  STATEK  KOSMICZNY  !!

Heh. Mam statek kosmiczny. Znaczy się nie ja, tylko bohater, ale ja. No wiecie. W pewien sposób mam statek. ;-))




TA - DAM !

Wybaczcie. A Keller jest bardzo fajny i mam nadzieję, że Wam się spodoba :))))


poniedziałek, 27 lipca 2015

Dobro złem czyń

Oto zostałem jurorem. 

Wydawnictwo Genius Creations postanowiło zrobić coś chwalebnego, to znaczy - urządziło konkurs na opowiadanie, na podstawie którego wyłonią najlepsze i wydadzą antologię.

http://geniuscreations.pl/dobro-zlem-czyn/

Opowiadania mają być fantastyczne, a temat - "Dobro złem czyń". Temat trochę przewrotny. 
Już mi świta opowieść o Wężu, który nie chciał Ewy na złą drogę sprowadzić, a najzwyczajniej w świecie nakarmić...

Wydawca zapytał czy nie zechciałbym zostać jurorem. Jakoś średnio czuję się w ocenianiu cudzych tekstów, ale z drugiej strony... może uda się znaleźć coś fajnego i pomóc jakiemuś autorowi przebić się i wyjść. 

To może być fajne!



Razy dwa w Specwydaniu

Tym razem rzucam rzecz taką:
Oto właśnie ukazał się Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne - Lato 2015. 
A w nim - oprócz uznanych już autorów - ja!

Znalazły się tam dwa opowiadania - jedno krótkie - "Detektyw" będące próbą zmieszania SF i Fantasy. Oraz drugie, nieco dłuższe, "Piwnica", która jest  - jak mi niektórzy mówią - dla ludzi o "mocniejszych" nerwach. Nie jest to horror, ale wieje z opowiadania beznadzieją i smutne jest nieco. 

Zatem jeśli macie chwilę czasu - serdecznie zachęcam do pobrania - opowiadania (póki co) nie są dostępne na stronie, za to w numerze

Pobrać magazyn można stąd:

Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne 2015

A "Detektyw" dostał nawet ilustrację!

piątek, 3 lipca 2015

Nowa książka - Keller

Dziś piątek. Dobra pora na ogłoszenie, a zatem...
Z radością zawiadamiam, że nawiązałem współpracę z wydawnictwem Czwarta Strona, a efektem tej współpracy będzie nowa książka SF pod roboczym tytułem "Keller".
Książka wkracza w fazę redakcji tak więc... coming soon.


Oczywiście nie jet to okładka, ale znany jestem ze swojej nieodwzajemnionej miłości do MS Painta, tak więc coś musiałem "zmalować" ;)

Robimy wszystko, aby książka pojawiła się jak najszybciej :)

piątek, 12 czerwca 2015

Druga część Okupu - soon

No więc przypomnę w skrócie:

    Druga część "Okupu krwi" jest już napisana. 

   Co gorsza - przypominam - była już dawno, razem z trzecią. Wszyscy, którzy wyczekują ukazania się kolejnych części zapewniam - one już są.
    Pytanie tylko gdzie są, prawda?
    Otóż są, ale jeszcze nie opublikowane. Wydawnictwo Genius Creations przeżywa teraz trudny okres - ale nie związany z jakimiś problemami - wręcz odwrotnie. 
Idą do przodu i musieli kilka rzeczy odwlec. Zdarza się :(
    Ale....!
    W związku z tym publikacja drugiej części, która była zaplanowana na marzec 2015 przesunęła się na WRZESIEŃ 2015. Tak mniej więcej. Bezpiecznie powiedzieć - na jesień ;)
    Nie jest to dobra wiadomość dla czytelników. 
    Ale zarazem jest dobra. 
    Niedobra bo Wy czekacie, ja czekam, wszyscy czekają ;)
    Dobra - bo to już niebawem.

   Proszę zatem uzbroić się w cierpliwość - niebawem Herbert Kruk powróci, żeby... no wiecie, robić to co Kruk robi najlepiej - łazić po mieście i marudzić.


czwartek, 28 maja 2015

Na badaniach

Na badaniach wydruk z elektro-ence-kardio-wario-grafu zarejestrował zapis mojego strumienia świadomości, a akurat myślałem o scenariuszu do świetnego filmu. No zobaczcie sami...


piątek, 22 maja 2015

Niedziela na Służewcu (drabble)

Słów kilka o tym króciaku
Powstał bo Drabble na Niedzielę organizowało poszukiwania opowiadań o hazardzie. Ostatecznie nie trafiło do publikacji, ale publikuję je tutaj, żeby nie zaginęło.
Dziwny to język, bełkotliwy, ale kiedy pierwszy raz, uruchamialiśmy totalizator konny na Służewcu (a później także w Partynicach) ten slang wszedł w krew i inaczej już nie graliśmy jak z góry czy w kółko. 

[Niedziela na Służewcu]

Zagraj zwyczajnie, Stasiu. Znaczy... z góry postaw, cholera... na wygranego! A potem puść porządek. Dwa konie wybierz albo trzy, trzy możesz w kółko zagrać, czyli w boksie. Co to porządek? No, że wygrywasz jak w dowolnej kolejności przybiegną. Nie wiem dlaczego nazywają to porządek, ale jak chcesz w porządku obstawić, to dwójkę zagraj. Albo trójkę, czwórkę... Dograj parę koni do pierwszego i drugiego, a resztę ścianą! Mnie tripla właśnie się skończy. Tripla? No trzy biegi po sobie z góry. A potem kwinta - to taka tripla, tyle że na pięć gonitw...
Zagrałeś, Stasiu? Masz bilety? Chodź. Pierwszą wódkę ja stawiam.

czwartek, 30 kwietnia 2015

Tycia historia




Jeśli chodzi o słodycze mam ostatnio asertywność mojego starego psa – zeżarł mi kiedyś pół pozostawionego bez opieki tortu urodzinowego, a był to duży wilczur o mordzie wielkiej jak wiadro...
A teraz się zdarzyło, że z weekendu zostało mi trochę tortu kupionego dla młodzieży. Młodzież, o dziwo, tortu nie dojadła, zostawiając trochę mniej niż połowę.
Opierniczyłem go wczoraj rano.
Na śniadanie.
I nawet tak sobie myślałem, że opiszę tę smutną historię na blogu i dam tytuł „Tycia historia”. No wiecie, rozumiecie... nie, że krótka, ale że od grubienia. Takie śmichy-chichy.
Ale okazało się, że ostatnia to śmiała się waga.
Wiosna idzie, potem lato, człowiek zamiast schudnąć i wyglądać tak żeby na plaży nie wzbudzać paniki, to się obżera.
Piszę to, żrąc na śniadanie wafelki i rozmyślam nad ripostami, gdy ktoś walnie mi, że przytyłem.
- Mam grube kości – powiem.
- W brzuchu?
Cholera.
No dobra, palce rozgrzane, można brać się za pisanie SF.
SF twardego jak promieniowanie rentgenowskie.
- Zjedz mnie – mówi ciastko.
Rozglądam się na boki. Alicja kiwa głową, Zając strzyże uszami, Kapelusznik nalewa herbatę, Suseł opowiada historię o trzech siostrach w studni.
Wstałem dziś zdecydowanie za wcześnie.
- I co teraz, grubasie? - pyta puste opakowanie.


sobota, 3 stycznia 2015

Smutna historia o książce. Ze złym zakończeniem (szort)

Położyłem dłoń na jej grzbiecie i przyciągnąłem do siebie jednym zdecydowanym, a jednocześnie bardzo ostrożnym ruchem.
Drugą ręką sięgnąłem pod obwolutę i zsunąłem ją delikatnie. Nie opierała się. Nigdy się nie opierała. Moje dłonie drżały nerwowo, jak zawsze w tych chwilach. Obwoluta spadła na podłogę, a ona leżała tam przede mną naga, pachnąca. Pod wpływem mojego dotyku rozchyliła okładki, odsłaniając cienkie alabastrowe strony pokryte drobnymi tatuażami opowieści.
Za każdym razem zadawałem sobie to samo pytanie – czy kocham ją bardziej za ten oszałamiający wygląd, czy za historie, których miała dla mnie bez liku. Niektóre z nich powtarzała już tyle razy, a ja za każdym razem pragnąłem je przeżywać ponownie, za każdym razem odkrywałem w nich coś nowego, nieznanego. Nigdy nie miałem ich dosyć. Ani jej.
Lecz kiedyś, w przypływie szaleństwa, spróbowałem coś poprawić na jej kartach, przerobić. Niezmywalnym mazakiem zawładnąć jej opowieścią i odmienić zakończenie. Zrozpaczony, pełen bólu naderwałem jej kartkę.
Wtedy zamknęła się dla mnie na zawsze. Zniknęła z mojego życia i ukryła przed moim wzrokiem.
Nie byłem już jej czytelnikiem.
I nigdy już nie będę.